poniedziałek, 13 czerwca 2011

Coś o internecie.

Internet. Internet zadomowił się w świadomości ludzkiej tak dobrze i tak szybko, że dziś mało kto wyobraża sobie świat bez niego. Temat internetu poruszany jest przez wszystkich, w niemal każdej płaszczyźnie życia, w każdej możliwej sytuacji. Sam jestem tego doskonałym przykładem - jeżeli poczta, to e-mail. Jeżeli muzyka - Spotify, Youtube, MySpace, Soundcloud i Bandcamp. Filmy? Proszę bardzo - Youtube (2 raz), i pirackie serwisy (typu iitv lub serialeonline). Coś napisać? Mamy chmurę od Googla i od Microsoftu. Potrzebuje jakichś informacji? Google. Yahoo. Bing. Jeżeli chcę się czegoś dowiedzieć o znajomych lub przekazać jakąś wieść - jest oczywiście Facebook, NK i Twitter (niektórzy używają Blipa - ale ja ich za bardzo nie znam). Zdjęcia, jakaś szeroko pojęta sztuka - Vimeo, flickr, deviantarty i inne różne. Warto też odnotować, że blogi powoli odchodzą do lamusa i tak naprawdę większość godnych uwagi jest pisana przez pasjonatów. Te wszystkie blogaski nie są już tak popularne jak niegdyś, platformy blogowe ustąpiły miejsca facebookowi  i mikroblogom, takim jak Twitter czy Blip.

Te kilka usług używanych przeze mnie najczęściej jest oferowanych przez kilka największych potentatów internetowych. Google, Microsoft i Yahoo. Ostatnio dołączają Facebook i Twitter. Jak grzyby po deszczu wyrastają nowe start-upy, oferujące coś co niby potrzebujemy, które pokrywają zapotrzebowanie jakiejś małej grupy ludzi i na tej podstawie prognozuje się jego wartość.



Zastanówmy się nad tym bardziej. Taki Facebook ma już niemal 700 mln użytkowników. Około 130 mln w Stanach, jakieś 6 mln w Polsce. Facebook ma zamiar dobić do 1 mld, jednak ostatnio dynamika wzrostu jakby zmalała. Dlaczego? Być może nastąpiło nasycenie rynku? Być może jest już niewiele osób, które chcą się dołączyć do znajomych. A co się stanie z zainwestowanymi pieniędzmi jeśli trend się odwróci i za jakiś czas ruch na Facebooku zaniknie? Czy handel danymi o nas stanie powszechny i będzie się dążyło do tego by był społeczny poklask dla tego typu praktyk?

Popularność różnych zjawisk w sieci mija nadzwyczaj szybko. Pamiętacie Fotkę.pl? i wysyp podobnych serwisów? A teraz wszytkie Kwejki, Srejki, Wikare, Wiochy bazujące na internetowych memach, które prawdopodobnie okażą się trwalsze od samych serwisów, które je pokazują? Kto o tym będzie pamiętał za rok? A co się dzieje teraz z Grouponem i masą klonów tego serwisu? Czy ktoś z tego w ogóle korzysta? Czy to w ogóle przynosi zyski? Odpowiedzi są proste: nikt, nic i nie.
---
Z innej beczki. Zróbcie sobie test z wyszukiwarką Google. Wyszukajcie coś będąc zalogowanym, później się wylogujcie, zadajcie to samo pytanie. Następnie zmieńcie sobie numer IP i znowu coś zapytajcie o to samo. Za każdym razem Gugl wyszuka co innego. Coś co miało być najsprawniejszym silnikiem wyszukiwania treści powoli głupieje. I to dzięki samym internautom, którzy zadają głupie pytania, a odpowiedzi które dostają, choć nierzetelne zazwyczaj są dla nich zadowalające.

2 komentarze:

  1. Jeśli korzystasz z google, nie ma sensu korzystanie z binga: kiedyś ci od google zauważyli, że bing ma bardzo podobne rezultaty i zrobili eksperyment: połączyli bezsensowną kombinację znaków z jakimś wynikiem wyszukiwania, po kilku dniach wpisali tę bezsensowną kombinację w binga i otrzymali ten sam wynik.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem o czym mówisz. Osobiście jeżeli chcę wyszukać coś zupełnie od nowa to używam np. duckduckgo.com - polecam:)

    OdpowiedzUsuń