czwartek, 16 czerwca 2011

Do roboty!

Prokrastynacja. Podobno chorujemy na to wszyscy. Może nie chorujemy, ale zdarza się nam. W końcu robota nie zając, nie ucieknie. A co masz zrobić dziś, zrób kiedy indziej.

Właśnie uskuteczniałem sobie lenistwo odkładając na "za pół godzinki" robotę i znalazłem. Co? No roboty!

W mojej studenckiej karierze zdarzało mi się oglądać roboty. Oczywiście mam na myśli manipulatory - robotyczne ramiona potrafiące wykonywać pewne czynności. Ramiona te zakończone były na przykład mechanicznymi dłońmi, elektrodami spawalniczymi, przyssawkami i innymi takimi. W sieci znalazłem dzisiaj takie coś:

Nie trudno zauważyć, że do sterowania tymi robotami nie używa się zwyczajnych systemów sterowania. Zresztą algorytmy analizowania danych wizualnych też muszą być niczego sobie. Opisywałem wcześniej te najpopularniejsze sposoby - tutaj użyto najpewniej kombinacji wszystkich opisanych i kto wie czego jeszcze. Jak widać dział to nadzwyczaj szybko i sprawnie. Oczywiście robota można nauczyć pewnych rzeczy. Powiedzmy przerzucania naleśników na patelni:


Nie wystarcza podanie samej trajektorii - czyli nauczenia robota w jaki sposób ma poruszać ramieniem. Robot musi wiedzieć co zrobić jeśli naleśnik nie zachowuje się jak powinien. Dlatego zastosowano technikę motion capture do zanalizowania w jaki sposób naleśnik obraca się w powietrzu. Jak widać wystarczyło 50 prób, by robot się nauczył. Niektórzy ludzie łapią to szybciej, prawda. Ale niektórzy nigdy nie nauczą się tak przerzuca się naleśniki na patelni.

Jeśli taki naleśnik spadnie, co zrobić? Można użyć innego robota. Takiego, który będzie potrafił podnieść naleśnika i inne brudy z ziemi, nie zostawiając syfu. Wydaje mi się, że to się nada:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz